zielone życie ma igorek
Zielone, to najzdrowsze warzywa 復塞陋勒綾 Jeżeli masz kilka zbędnych kilogramów i chcesz się ich pozbyć, napisz OK, a podam Ci szczegóły. Zielone, to - Inspiracje Fit - Życie z Uśmiechem
22K views, 471 likes, 53 loves, 15 comments, 15 shares, Facebook Watch Videos from MKS Cracovia SSA: Mały Igorek zapamięta na długo mecz Zagłębie Lubin
Igorek ma zapalenie prawego ucha. Zaczęło się od infekcji i kataru. Byliśmy u Halinki, ale osłuchowo było wszystko OK, podawaliśmy więc Pu
Życioterapia to blog Rafała Zielińskiego, który kocha życie - przyłącz się i wspomóż go w walce z jego chorobą (ALS/SLA) Życioterapia - bo życie ma sens! Mosaic
4.2K views, 29 likes, 24 loves, 16 comments, 7 shares, Facebook Watch Videos from Igorkowy Świat: Chwilę nas nie było trochę pomilczeliśmy. Mamy gorszy czas. Igorek od kilku tygodni ma duże
Frau Mit Hund Sucht Mann Mit Herz Zitate. Wśród licznych herbat z jakimi się spotykamy swoją pozycję ma miedzy innymi matcha, która zyskuje zwolenników i wzbudza coraz większe zainteresowanie. To prawdopodobnie najbardziej zdrowa zielona herbata z jaką możemy się spotkać. Warto więc poznać ją nieco bliżej. Matcha – co to takiego? Matcha to inaczej sproszkowana zielona herbata. Jest ona produkowana na specjalnie przygotowanych plantacjach, które zacieniane są przez użycie konstrukcji bambusowych. W ten sposób krzewy sa mniej narażone na działanie światła słonecznego i liście mają więcej cennych właściwości. W ten sposób powstają liście określane jako tencha, które nie są zwijane i to z nich produkuje się matcha. Uzyskane liście są następnie w specjalnych żarnach przerabiane na proszek i tak powstaje sproszkowana zielona herbata. Jakie właściwości ma matcha? Dla osób zainteresowanych tą herbatą najważniejszą będą prawdopodobnie właściwości jakie wykazuje. To herbata, która ma korzystny wpływ na nasz organizm i wyróżnia się licznymi właściwościami prozdrowotnymi. Przy dłuższym parzeniu uzyskiwany będzie związek określany jako l-teanina, który wykazuje działanie uspokajające i zmniejsza stres oraz niepokój. Dlatego matcha może mieć działanie relaksujące. Ten składnik wpływa także na nasz organizm przez to, że powoduje utrzymanie serotoniny i dopaminy na odpowiednim poziomie. W ten sposób człowiek jest bardziej skupiony i zaangażowany w to co robi, nie brakuje mu kreatywności do kolejnych zadań. Matcha może być także stosowana jako zamiennik dla kawy. Dostarcza bowiem do naszego organizmu kofeinę prawie w tej samej ilości jaką będziemy dostarczać sięgając po filiżankę kawy. Jednocześnie jednak działa nieco inaczej, bo uwalnia kofeinę stopniowo więc energia będzie się utrzymywać dłużej niż po kawie. Matcha doceniana jest także przez tych, którzy szukają sposobu na skuteczne odchudzanie. Matcha bowiem w składzie ma związek określany jako EGCG, który ma korzystny wpływ na nasz organizm ponieważ będzie pobudzał metabolizm. Prowadzone badania potwierdziły, że ten związek jest w stanie korzystnie wpływać na organizm osób, które się odchudzają i utarta kilogramów jest dzięki temu szybsza. Matcha to również dobry wybór dla tych, którzy zmagają się z problemami z odpornością. Ma ona pozytywny wpływ na nasz układ immunologiczny i poprawia jego funkcjoowanie. Wykazuje właściwości antybiotyczne, działa antybateryjnie i antywirusowo. Dostarcza pokaźną dawkę witaminy A i C oraz wapń,żelazo, potas. Może być ona również dobrym rozwiązaniem dla tych, którzy zmagają się ze złym cholesterolem. Spożywana regularnie matcha reguluje poziom dobrego cholesterolu a jednocześnie wpływa na zmniejszenie poziomu złego cholesterolu LDL. Jednocześnie duża dawka cholorofilu sprawia, że matcha jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla tych osób, które chcą przeprowadzić detoksykację organizmu. Widać więc, że matcha kryje za sobą wiele cennych składników i właściwości, które będą dla naszego organizmu korzystne, wydaje się więc, że warto po sproszkowaną zieloną herbatę sięgać. Mam na imię Marta i cieszę się, że mogę gościć Cię na moim blogu. Chcę podzielić się z Tobą wypróbowanymi sposobami na zdrowe, zielone życie.
Tekst piosenki: Cichy, cichy z niego typ, taki, co to zwykle śpi Nigdy nie odzywa się. Tak i tak poznacie go, Ludzie go tu znają bo, Wiedzą, że Igorek jest ZIELONY! Taki, taki miły typ, I choć nie wie, kto jest kim, Każdy tutaj lubi go! Jak tu nie być miłym kiedy Wszystko wokół - zielone, zielone jest! Mówi bardzo wolno i Przypadkowo rano dziś Znowu na zielono ubrał się I zielone włosy ma, Zwykle potargane, a Kolor jego oczu jaki jest?- zielony. Nie wie, nie wie jaki dzień, Co właściwie dzieje się, A na twarzy ciągle radość ma. Jak tu nie śmiać się gdy wszystko Wokół niego- zielone, zielone jest! Ref: Legalne, zielone życie ma Igorek, Legalny zielony w nocy miał dziś sen Legalne Igorka plany są zielone, Legalne - i wszystko inne zresztą też! Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Na synek mógłby być zdrowy, ale ktoś podjął złą decyzję, gdy się rodził... Gdy na świat przychodzi chore dziecko, to nie tylko ono choruje, ale cała rodzina. Całe dotychczasowe życie przewraca się do góry nogami. Wszystkie sprawy przechodzą na dalszy plan, a cały świat zaczyna się kręcić wokół choroby Twojego dziecka. I też tak było u nas... Dzisiaj walczymy, by Igorek odzyskał sprawność w ręce, a pomóc może tylko pilna operacja! Niestety, nie mamy na nią środków, dlatego bardzo prosimy o pomoc dla synka... Poród rozpoczął się 8 lipca 2012 r. Byliśmy tak szczęśliwi, że w końcu utulimy nasze dziecko, a córka będzie miała długo wyczekiwanego braciszka! Jednak nic nie szło tak, jak powinno. Już na samym progu szpitala potraktowano nas lekceważąco... Na wieść o tym, że odeszły mi wody płodowe, kazali mi wracać do domu. Dopiero gdy powiedziałam, że są zielone, pozwolili mi zostać... Niestety, trafiliśmy akurat na koniec zmiany personelu, więc przeprowadzili krótki wywiad, sprawdzili rozwarcie i położyli mnie na salę porodową. Wszystko bardzo się dłużyło... Personel upierał się, żebym rodziła siłami natury, ale w trakcie porodu Igorek zaklinował się barkami! Położna na siłę, ciągnąc za główkę, wyszarpnęła nasze małe szczęście. Pierwsze chwilę były okropne - Igor nie płakał, miał pępowinę zawiązaną na supeł! Zamarłam przerażona, dopóki nie usłyszałam tego wymarzonego, długo wyczekiwanego pierwszego krzyku naszego dziecka... Nikt przez pierwsze godziny po porodzie nas nie poinformował, że coś jest nie tak z jego prawą rączką. Na porannym obchodzie lekarz zabrał maluszka na badania i gdy wrócił oznajmił, że Igor ma porażenie splotu barkowego i być może już nigdy nie będzie nią ruszał. I wyszedł... Do dziś pamiętam ten dzień, jak pozostawiona w niewiedzy, co to jest, na czym polega, zalałam się łzami. Dopiero po kilku godzinach pani ordynator wszystko mi wyjaśniła, że podczas porodu Igor doznał uszkodzenia nerwów - okołoporodowego porażenia splotu barkowego typu ERBA, ręki prawej. Od czwartej doby życia Igor intensywnie i systematycznie jest rehabilitowany. Przez pierwszych kilka miesięcy jego rączka bezwładnie zwisała wzdłuż malutkiego ciałka. Potrafił tylko poruszać paluszkami. Pierwsze postępy, malutkie ruchy były widoczne dopiero po ok. 4-5 miesiącach ćwiczeń. Do półtora roku rehabilitacja przynosiła rezultaty, niestety pełnej sprawności ręki syn nie odzyskał do dzisiaj. Igor w dalszym ciągu uczęszcza na rehabilitację (fizjoterapia, terapia pedagogiczna i logopedyczna), codziennie ćwiczy w domu. Chodzi również na zajęcia karate, co daje mu możliwość ćwiczenia koordynacji ruchowej, z czym ma duży problem. Dnia 12 stycznia 2018r. odbyliśmy konsultacje z profesorem J. Bahm'em, neurochirurgiem. Zapadła decyzja o przeprowadzeniu w jak najszybszym czasie operacji (tzw. uwolnienie przednie, osteotomia ramienia), która poprawi funkcjonalność ręki. Pan doktor przekazał nam również, że jeżeli będziemy zwlekać z operacją, to czym syn będzie starszy, tym ręka będzie w gorszym stanie! Dziś, ręka Igora układa się w rotacji wewnętrznej, przez co nie potrafi on podnieść dłoni, ręka cały czas pozostaje zgięta w łokciu. Przysparza mu to wielu trudności w codziennych czynnościach takich jak np. toaleta czy jedzenie, szczególnie łyżką. Za kilka miesięcy Igor skończy 6 lat i pójdzie do zerówki. Dużym problemem jest założenie i noszenie nawet małego plecaczka. Igorek ma problemy z pisaniem, rysowaniem, wycinaniem. Jego rączka bardzo szybko się męczy, potrzebuje czasu na odpoczynek nawet po krótkim rysowaniu. Nie potrafi wykonać ćwiczeń, które wymagają ułożenia ręki w rotacji zewnętrznej. Największym idolem Igora jest Robert Lewandowski. Synek uwielbia grać w piłkę, pomimo tego, że ma problemy z jej złapaniem w dwie ręce jak i z rzucaniem. Marzy, by kiedyś mógł grać jak jego rówieśnicy... Żeby tak się stało, Igor musi przejść pilny zabieg. Operacja będzie polegała na uwolnieniu mięśnia przedniego, co da możliwość większego zakresu ruchów. Pozwoli na wykonanie większości rzeczy. Przyczyni się do tego, że ręka nie będzie w zgięciu i Igor będzie mógł normalnie jeść! Przede wszystkim ma umożliwić mu rotacje zewnętrzna, niezbędną do wykonania wielu czynności dnia codziennego. Przed Igorem jeszcze długa i ciężka walka o odzyskanie sprawności, ale nasz mały wojownik nigdy się nie poddaje i dzielnie znosi codziennie ćwiczenia, nie pokazując jak wiele trudu i wysiłku w nie wkłada. Stara się nie pokazywać, że potrzebuje pomocy, uparcie próbuje być samodzielny, pomimo tego, że coraz częściej zauważa, że różni się od swoich rówieśników. Patrzy smutno na swoją rączkę i pyta: Mamusiu, kiedy moja ręka będzie normalna? Wierzę, że już wkrótce i tak też mu odpowiadam... Operacja zaplanowana jest na 19 kwietnia 2018 roku. Koszt operacji przerasta nasze możliwości - to ponad 3 tysiące euro. Przy nieustannych wydatkach na rehabilitacje i terapie, które są niezbedne Igorkowi, nie jesteśmy w stanie odłożyć na operację ratującą rączkę syna. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie, aby nasz syn w przyszłości w jak najmniejszym stopniu zmagał się ze skutkami urazu, jakiego doznał przy porodzie. Przecież niczym nie zawinił, a został skrzywdzony już w momencie przyjścia na świat...
Cel zbiórki Igorek piękny chłopczyk, z pozoru normalny i zdrowy, ale na co dzień zmagający się z ciężkimi syn urodził się 2011r. w 36 Silny chłopak, choć drobny 2540g. i 52 cm, 10 pkt. w skali Apgar. Niestety nasza radość i nasz spokój nie trwał długo. Od ok. 3 miesiąca życia zaczął się dla nas dramat. Igor płakał, krzyczał, wyginał się. Codziennie, każdej nocy. Często chorował. Naszym drugim domem był szpital. Leżeliśmy tam każdego roku po kilka razy. Z różnych przyczyn, a jednak ciągle krążąc wokół jednej przypadłości. W 2014r. po wielu próbach i dociekaniu co jest naszemu synkowi okazało się, że naszych "przyjacielem" jest głęboki autyzm wczesno dziecięcy. Objawiało się to właśnie strasznym krzykiem, brakiem kontaktu, nie mówieniem. Nie chęcią do wszystkiego, strachem i lękiem przed ludźmi i zrobieniem czegokolwiek. Dochodziły do tego problemy z jelitami. Gorączki po 40 stopni, po zjedzeniu czegoś co jak się okazało szkodziło jego organizmowi. Ostre biegunki. Rewolucje żołądkowe i różne tego typu przykre chwilą gdy dowiedzieliśmy się co jest naszemu synowi straciliśmy go mimo, iż ciałem dalej był przy nas. Żyjemy razem, a jednak jak by obcy sobie ludzie. Kochamy, ale jest to miłość nieodwzajemniona. To my kochamy syna. On nawet nie zna tego uczucia, jak i nawet tych najprostszych jak np. radość czy smutek. Z każdym dniem, z każdą terapią i rehabilitacją staramy się do niego dotrzeć. Pomóc mu żyć z autyzmem oraz leczyć jego inne niedawna jego stan zdrowia się pogorszył. Doszły mu napady padaczkowe. Zwaliły się na nas niespodziewanie, tak bardzo nie chciane, zbędne i ciężkie do zaakceptowania. Jak wygląda taki atak ? Igor zamiera, jego mózg się wyłącza, nie reaguje, nie funkcjonuje. Staje się nieobecny. Zupełnie bezwładny albo sztywny. Zdarzają się nam te ataki przy przebieraniu, w czasie zabawy, podczas snu, a czasami także podczas jedzenia co jest bardzo niebezpieczne, bo Igorek może się zadławić. Przychodzą same trwają czasem kilka sekund, a czasami nawet kilka minut. Nie jest to niestety nie wszystko. Igorek ma kandydozę, która mu bardzo doskwiera i, przez którą musi być na diecie. Jesteśmy także w trakcie diagnozy i badań, bo syn ma poważne problemy z mięśniami. Ma problemy nawet z takimi prostymi rzeczami jak schodzenie po schodach, bieganie. Z ciśnięcie klamerki jedną ręką też jest za ciężkie do zrobienia, bo jego ręce nie mają siły, żeby to zrobić. Nawet kręgosłup nie może być normalny i w pełni zdrowy. To co na pewno widać i zdecydowanie odbiega od normy, to bardzo pogłębiona lordoza. Widać, że doskwiera mu to i boli, ale nie marudzi, nie zgłasza problemu. Bo nie mówi. Oprócz podstawowych rzeczy jakie wypowiada, komunikacji nie ma. Nie opowiada, nie skarży się. Nie rozmawia z nami. Żyje obok nas. Ale my walczymy dla niego, ale też dla siebie. Bardzo chcielibyśmy mieć zdrowego syna, szczęśliwego i takiego, który będzie się z nami bawił, uczył i poznawał świat. Rozmawiał, zadawał pytanie i był obecny. Żył z nami, a nie osobno. Nie mamy już szans na normalność. Na dziecko neurotypowe. Takie jakie chce mieć każdy możemy wejść w jego świat, żeby zrozumieć dlaczego tak bardzo go lubi i dlaczego do naszego świata nie może się przedostać. Postarać się, aby mimo autyzmu żyło mu się łatwiej. Aby nikt go nie krzywdził, a jedynie pomógł mu przebrnąć przez ten trudny autyzmu go nie wyleczymy, ale resztę jego problemów ze zdrowiem staramy się ogarnąć. Zapanować nam tym i jak się uda, to wyeliminować chociaż lekarskie, badania, terapia , leki (które Igorek przyjmuje na stałe), dieta (bo syn nie może glutenu, kazeiny, cukrów, ani soi) są bardzo kosztowne. Nasze możliwości finansowe nie są w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb jakie ma synek. Za dużo tych złych i kosztownych rzeczy jak na jedną rodzinę. Dlatego bardzo prosimy o pomoc. O nawet tą najmniejszą wpłatę czy przekazanie nam choć trochę odzyskać syna i zawalczyć o jego przyszłość. Zdrową i szczęśliwą przyszłość. Bo jak na tak małego człowieka, za ciężkie brzemię przyszło mu dźwigać każdego góry bardzo dziękujemy za wsparcie i okazane serce:)
Dziecko patrzyło bardzo uważnie na Alicję, podnosząc do góry białawe brwi. Alicję uderzyła czystość i niewinność jego oczu. „Hop, hop! Hop, hop!”- mówiła, trzymając go pod pachami i zmuszając do tego, by usiadło jej na kolanach. Bardzo chciała wywołać u niego uśmiech, ale dziecko chciało czegoś innego – sięgnęło rączką do góry i mocno chwyciło Alicję za włosy. – Och, Igorku, nie rób tego! – Maria, długoletnia przyjaciółka Alicji, rzuciła się jej na pomoc. Uwolniła włosy Alicji i zabrała dziecko. Igorek był niezadowolony z takiego obrotu sprawy. – Jak się masz? Czym się zajmujesz całymi dniami? – Co mogę robić? Czytam… Robię pierogi, np. dzisiaj lepiłam je z mamą. – Czytasz? Nie znosiłaś czytania! Mówiłaś, że to strata czasu. – To było 7 lat temu Maria, a teraz… Teraz jestem pewna, że to, co wtedy robiłyśmy, było marnowaniem czasu… – A teraz nie marnujesz czasu? – Maria spojrzała na wózek Alicji i jej bezwładne nogi. Alicja spojrzała z bólem na przyjaciółkę i ugryzła się w język. Tak, w oczach większości jest bezużyteczną komórką społeczeństwa, materiałem odpadowym. Ona, Maria, zakładniczka przyziemnych spraw i narzuconych celów nigdy nie zrozumie, że dla Alicji sens życia jest teraz jego wartością – nie w osiąganiu wyimaginowanych celów i nie zgodnie z ideałami podyktowanymi przez kogoś. Jeszcze niedawno Alicja myślała tak podczas niekończącej się depresji i rozpaczy, kiedy przyszłość, którą Alicja mgliście wyobrażała sobie w wieku 16 lat miała być aktywnym czasem pełnym zabawy i pracy, a która nie miała możliwości ziszczenia się przez okrutne zrządzenie losu. W tym czasie wydawało jej się, że to koniec i nie ma sensu dalej żyć. Teraz życie dla Alicji to spokojna droga, po której idzie z szeroko otwartymi oczami i każdego dnia odkrywa małe cuda. Wczoraj na przykład wykluły się kurczaki. Alicja pomogła słabym, żółtym kulkom uwolnić się ze skorup, a następnie – gdy wyzdrowiały – przytuliła ten delikatny puszek do twarzy. Jedna rzecz ją smuciła – bycie ciężarem dla rodziców. Widziała i czuła, jak często ich serca się smucą, gdy na nią. Ze względu na Alicję sprzedali mieszkanie i przeprowadzili się do domu na wsi, aby mogła swobodniej się poruszać.. – A u mnie totalny syf! – zmieniła temat Maria – mój mąż jest uzależniony od tego gówna… – Zaczął pić? – Żeby tylko! – Maria westchnęła ciężko – Całe moje złoto, które kupili mi kiedyś rodzice wyniósł z domu, nawet łańcuszek ze mnie zdjął, kiedy spałam. A wczoraj wieczorem przyszedł i znowu miał ogromne, czarne źrenice – wyglądał jak obłąkany! Biegał po mieszkaniu... Potem znów zaczął szukać siekiery… Ale nie jestem głupia i dawno temu wyrzuciłam ją do śmierci. Na szczęście za niedługo wrócę do pracy w klinice! Alicja patrzyła na sine doły pod oczami przyjaciółki. – A pamiętasz, ta Cyganka przecież Ci mówiła, żebyś do 25 roku życia nie wychodziła za mąż – przypomniała sobie Alicja – wychodzi na to, że nie myliła się co do Twojego losu. Maria machnęła rozdrażniona ręką. – Lepiej niech się o siebie zatroszczy! Widzę ją czasami na rynku, jak żebrze! Ha! – Poważnie? Nadal tam ją można spotkać? Serce Alicji zabiło szybciej – pojawiła się w nim jakaś upiorna nadzieja. Dlaczego? – Musi przecież za coś nakarmić swój tabor, a tylko żebrać potrafi – stwierdziła z przekonaniem Maria – Słuchaj… Chciałam Cię zapytać co widziałaś, kiedy…no cóż… byłaś w śpiączce przez miesiąc? – Nic nie widziałam, tylko czerń, ale wcześniej widziałam chłopaka, który był z nami w samochodzie – Daniela, on zresztą prowadził. Widziałam, jak poleciał do przodu w chwili wypadku. Naprawdę chciałam przy nim być, ale powiedziano mi, że nie mogę. Później widziałam już tylko czerń. Maria zbladła, ale Alicja tego nie zauważyła, myślała o Cygance i że musi ją ponownie zobaczyć. _______________________ Tata wyjął wózek z samochodu i pomógł Alicji wsiąść na niego. – Dobrze, dalej poradzę sobie sama – powiedziała Alicja i pojechała w znanym sobie kierunku. Nie było cyganki w miejscu, w którym Alicja widziała ją po raz ostatni – teraz tam stał sklep. Z drżącym sercem postanowiła pojechać dalej. Niektórzy przechodnie z ciekawością odprowadzali ją wzrokiem. „Muszę być dla nich niezwykłym dziwakiem” – pomyślała Alicja. Oto ona! Siedziała smutna, jedząc nasiona słonecznika. Cyganka była jeszcze grubsza i nosiła jeszcze luźniejsze ubrania. Po zobaczeniu jej Alicja stchórzyła i nie zatrzymując się, pojechała dalej. – Hej, dziewczyno! Wracaj, powróżę! – krzyknęła za nią leniwie cyganka. Alicja zamarła i poczuła, jak ogarnia ją silne podniecenie. Nabierając odwagi odwróciła się powoli i zbliżyła do wróżki. Cyganka niewiele się zmieniła i wydaje się, że nie rozpoznała Alicji. Dziewczyna dała jej pieniądze, a cyganka wzięła jej rękę. Patrzyła i patrzyła na nią, od czasu do czasu marszcząc czoło, a potem spojrzała surowo na Alicję ponurymi czarnymi oczami. – Widziałam kiedyś tę rękę. Czekała na odpowiedź Alicji, ale tej w gardle utknął jakby kamień, a oczy błyszczały od łez. Cyganka pokręciła głową, a jej drugi podbródek zaczął drżeć. – Czemu tak jest kochana? Jesteś sparaliżowana po kolana, prawda? Alicja zagryzła wargę. Na próżno przyszła! Teraz będzie tylko gorzej, bo utwierdzi ją w przekonaniu, że nie ma dla niej już szans. Alicja zamierzała odejść, ale cyganka nie spieszyła się z tym, by pozwolić jej odejść. – Poddałaś się – stwierdziła kobieta – przecież się poddałaś, prawda? – Powiedziano mi, że nie mam szans… – powiedziałam Alicja. – Dużo wiedzą! – Cyganka powiedziała ironicznie – Jedź do innych specjalistów, tych, którzy przyjmują w budynku pod czerwonym dachem z czterema wielkimi oczami zamiast okien. – Gdzie to dokładnie jest? Poza tym ja nie mam pieniędzy. – Pieniądze ostatnio się znalazły, więc i teraz się znajdą i będziesz mogła jechać. Jedź, skarbie… Cyganka sympatycznie poklepała ją po dłoni. Jak we mgle Alicja wracała do samochodu. Mama na pewno nie będzie chciała zadzwonić do ciotki Anny z Nysy, która ma sieć restauracji. W tym roku i tak ofiarowała im już mnóstwo pieniędzy… Alicja obudziła się bardzo wcześnie. Siedziała na swoim łóżku w ośrodku rehabilitacyjnym „Zielone Dąbrowy” i patrzyła przez okno na chmury przypominające zające. Niebo było różowe i jasne, w dodatku zaskakująco czyste. Chciałaby teraz chodzić boso po porannej rosie, czuć przyjemny chłód i świeżość trawy… Wyobrażała sobie, jak poruszałyby się jej palce u stóp… Wyczuwałaby każdy z nich… Czułaby… Odczuwała. “Czujesz?” – Alicja ze zdziwieniem spojrzała na swoje stopy. W końcu wydawało jej się, że to zrobiła! Czy tylko się wydawało? Nadwyrężyła wszystkie swoje siły… I nie wierząc własnym oczom, zobaczyła trzy środkowe palce u stopy, które się lekko poruszały.
zielone życie ma igorek